Depresja reaktywna to połączenie słów, które brzmiało dla mnie przerażająco i obco. Napawało mnie strachem. O co mogło chodzić? Patrzyłam na trenera Schustera tępym wzrokiem, wytężając szare komórki, by coś z tego zrozumieć.
- Panie Wernerze, mógłby pan jaśniej? - zapytałam mężczyznę, kiedy już trochę oprzytomniałam.
- Myślę, że znajdzie się ktoś, kto wytłumaczy ci to lepiej, Carino - odparł, z wzrokiem wbitym w przestrzeń znajdującą się za moimi plecami. Odwróciłam się, by upewnić się, czy myślimy o tym samym. Nie myliłam się.
- Carina, co ty tu robisz, słońce?! Powinnaś siedzieć w domu. Długie podróże nie są wskazane w twoim stanie, powinnaś pamiętać - zwrócił się do mnie karcącym tonem głosu. Chciałam uniknąć tego spotkania, tej rozmowy i pytań, na które wolałam nie odpowiadać.
- Gratuluję, kochanie - powiedziałam tylko i podeszłam do chłopaka. Objęłam go w pasie i się przytuliłam. On delikatnie przejechał dłonią po moich plecach. Swoją głowę położył na mojej i tak trwaliśmy przez dłuższy moment.
- Młodzież niech się sobą nacieszy, a ja pójdę już po resztę chłopaków. Porozmawiajcie sobie, nie będę wam przeszkadzał - trener Werner najwidoczniej wolał usunąć się na bok.
- Porozmawiać możemy jedynie o tym, jak się tu dostałaś i skąd miałaś bilet. I dlaczego o niczym mi nie powiedziałaś? - Andreas za wszelką cenę chciał zdobyć dyplom 'wszystkowiedzącego Andiego'.
- Pani Marie Kraus. Zabrałam się z nią. Chciałam odbyć konwersację z twoim trenerem. I dowiedziałam się czegoś, co powinieneś powiedzieć mi już dawno. W związku nie powinno być miejsca na tajemnice, Andreas.
- O czym ty mówisz, Carina? Nie mam przed tobą tajemnic! - prawie wykrzyczał mi to w twarz. Ale w tych słowach czaiła się niepewność. Chciał to przede mną ukryć, ale było już za późno.
- Nie krzycz na mnie - spokojnym tonem zwróciłam się do skoczka - Wiem, że twój ojciec przechodził depresję, która po dziś dzień przejawia się w jego zachowaniu.
Złapałam go za dłoń, chcąc uścisnąć na znak, że jesteśmy w tym razem. Ale on odepchnął moją rękę. Jak w Audi, kiedy powiedziałam mu o ciąży. Wewnętrzną stroną prawej dłoni przetarł oko. Lewą oparł na biodrze. Stał nieruchomo. Dopiero po chwili wybuchnął.
- Nie wiesz, jak to jest żyć z ojcem furiatem! Nie wiesz, jakie to uczucie codziennie nieść na barkach presję bycia najlepszym. Krzyki, poganianie, zero 'kocham Cię, synu'. Nie chciałem, żebyś o tym wiedziała! Chroniłem cię, ale musiałaś to spieprzyć, Becker!
Becker. Nigdy nie mówił do mnie po nazwisku. Poczułam się, jakbym została spoliczkowana. Andreas na mnie krzyknął. Powiedział, że zniszczyłam to, co on planował. Zburzyłam jego ideę. A ja chciałam mu tylko pomóc. Spojrzałam na chłopaka. Chodził nerwowo w kółko. Starałam się pohamować łzy, ale nie udało mi się. Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem zaczęłam iść przed siebie. Słone krople skapywały powoli po policzkach. Nie miałam zamiaru ich ocierać. Związek to szczerość w czystej postaci. Ból. Andreas o tym nie wiedział. Rozumiałam, że może i wstydził się tego faktu z życia. Ale to nie był powód, by nie mówić mi prawdy. Pod sercem nosiłam jego dziecko. Chciałam, byśmy byli jednością.
- Jedźmy do domu, pani Marie. Załatwiłam to, co załatwić chciałam - nie przejmowałam się swoim wyglądem czy zdziwionym wzrokiem mamy Marinusa. Chciałam znaleźć się w ciepłym łóżku i najzwyczajniej zasnąć - A nawet więcej.
Po kilku godzinach jazdy dojechaliśmy do naszego miasta. Przez całą drogą tępo wpatrywałam się w widoki za oknem, co chwila sięgając po chusteczkę, by otrzeć łzy.
- Dziękuję za ten wyjazd.
- Nie ma sprawy, Carino. Może przywieźć ci jakieś nowe książki? - zapytała grzecznie. Wiedziała, że jestem molem książkowym, a pracowała w bibliotece i co pewien czas przekazywała mi przez swojego syna egzemplarze do czytania.
- Tak. Przydałaby mi się lektura 'Związek bez tajemnic'. Podsunęłabym Andreasowi, może by nieco zmądrzał - odparłam i zniknęłam za drzwiami kamienicy.
Włączyłam komputer. Spanie postanowiłam przełożyć na późniejszą porę. W wyszukiwarkę wklepałam 'depresja reaktywna przyczyny'. Weszłam w pierwszy link, który ukazał się na ekranie.
'Najczęściej depresja reaktywna występuje u osób, które przeżywają śmierć bliskiej osoby'
Śmierć bliskiej osoby. Chyba wiedziałam, czyje odejście mogło spowodować atak tejże choroby u mecenasa Wellingera. Śmierć matki Andreasa. Targały mną wszelakie emocje. Złość, ale i zrozumienie. Smutek, ale także chęć wyjaśnienia. Bałam się konfrontacji z Andim. Bałam się kolejnego wybuchu. Zaczęłam rozumieć jego zdenerwowanie. Skoczek był jednak cudowną osobą. Starał się mnie chronić, nie mówiąc o kłopotach. A sam chował to w sobie, starał się żyć z presją ojca, z jego ambicjami. Musiałam coś z tym zrobić.
Następnego dnia obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła i głośne 'cholera'. I kolejny brzęk tego tworzywa na płytkach. I jeszcze jeden. Zerwałam się z łóżka, naprędce ubrałam leżące przy nim kapcie i dość dziarskim krokiem udałam się do kuchni. Wiedziałam, że to tam dzieje się ta niecicha sytuacja. Faktem jest, iż w łazience również podłogę pokrywały kafelki, ale kolejne 'cholera' niosło się z właśnie z pomieszczenia kuchennego. Zanim tam doszłam, na podłodze swój żywot zakończyła kolejna szklana rzecz. Stanęłam w drzwiach pomieszczenia. On tam był. Oparty o jasnobrązowy blat. Pochylony nad nim. Przy stole, na środku kuchni leżały kawałki szklanki i jakiegoś z talerzy, które dostaliśmy od jego ojca, kiedy się tu przeprowadziliśmy. Nic nie powiedziałam, tylko zaczęłam sprzątać bałagan.
- Zostaw to. Ja to pozbieram - usłyszałam nad głową. Wstałam z kucek i stanęłam centralnie przed nim.
- Co ty robisz, Andreas? Zachowujesz się jak dziecko. Niedojrzały małolat! Zastanów się, czy to postępowanie dobrze o tobie świadczy - powiedziałam. Rzuciłam na podłogę kawałki szkła, które wcześniej pozbierałam i chciałam wrócić do sypialni. Ale on złapał mnie za rękę i szarpnął. Mimo woli odwróciłam się.
- Niedojrzały małolat?! Dorosła się znalazła. Nie wiesz, co czuję - słyszałam to już kiedyś, Wellinger.
- Zdaję sobie sprawę, że było ci ciężko po śmierci mamy, a ojciec w tym ciebie nie wspierał. Ale nie dałeś mi szansy. Spróbowałabym ci pomóc, ale nie! Andi poradzi sobie sam! Gdyby tak było, już dawno byś się z tego uwolnił. Nie potrafisz dać sobie szczęścia! - to nie tak, że to przez hormony mu to wykrzyczałam. Chociaż nie zaprzeczę, dawały mi więcej odwagi, co nie zawsze skutkowało pozytywami.
- Ja nie potrafię dać sobie szczęścia? To ty masz osiemnaście lat i zostaniesz matką! Nie będziesz studiować, tylko zmieniać pieluchy, Becker! - Dwa. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Pokiwałam delikatnie głową z niedowierzaniem.
- Jesteś podły.
Spoliczkowałam go i wybiegłam z kuchni. Nie zwracałam uwagi na jego 'au!', na to, że złapał się za bolący policzek. Czułam się jak porzucony szczeniak. Niekochana, zostawiona na pastwę samej sobie. Zamknęłam się na klucz w pokoju. Usiadłam przy ścianie, skulona. Nie miałam sił, by płakać. Błaha sprawa doprowadziła do kryzysu. Nie chciałam szukać winowajcy, ale to on zachowywał się jak duże dziecko. Nastolatek, który myśli, że życie jest prostą drogą bez zakrętów. Że nie potrzebuje pomocy, bo jest na tyle dorosły, by wszystkiemu sprostać w pojedynkę. Kochałam go i chciałam dla niego jak najlepiej, ale to on zachowywał się, jakby był w ciąży. Kilka dni w tył był tak zatroskany o mnie i nasze dziecko, że zakazał mi ścierać kurze z szafek, a dzisiaj? Krzyczał na mnie. Zranił jednym zdaniem. Zniszczył poczucie bezpieczeństwa. Nie wiedziałam, co będzie za kilka godzin. Chciałam mu wybaczyć, pomóc, ale on bronił się przed tym rękoma i nogami. Byłam w kropce. Czułam, że on przeżywa to niemniej niż ja. Ale brakło mi odwagi by wyjść i przeprosić.
Nie rozmawialiśmy przez tydzień. Każde z nas było zbyt zagubione i zbyt dumne, by wyciągnąć rękę do partnera. Mijaliśmy się na korytarzu czy kuchni. Z naszych ust padały tylko zwroty potrzebne do wspólnego życia. 'Podałbyś mi masło?' albo 'Gdzie moja koszulka z tym czerwonym nadrukiem? W praniu?'. Gubiłam się w tym totalnie. Naprawdę byliśmy jeszcze niedojrzali do dzielenia życia. Byle konflikt powodował, że nie komunikowaliśmy się. Zero konwersacji, zero porozumienia, zero przebaczenia. Było mi wstyd, że wtedy go spoliczkowałam. Ja zrobiłam to fizycznie, on - psychicznie. Byliśmy kwita. A przeprosiny? Nie spieszyło się nam z tym. I to zapewne był błąd, ale żadne z nas nie potrafiło przemówić sobie do rozsądku.
- Carina, chyba się w tym pogubiłem - andreasowe stwierdzenie nadeszło w półtora tygodnia po szklankowo-talerzowej akcji. Siedziałam na łóżku w sypialni i czytałam jakąś książkę o okresie ciąży, którą przywiozła mi pani Kraus.
- W czym, Andi? W tajemnicach czy w liczeniu godzin spędzonych na siłowni, bo tatuś chce synka tylko na najwyższym stopniu podium i ani miejsca niżej? - odłożyłam 'W oczekiwaniu na dziecko' na stolik nocny, usiadłam po turecku i spojrzałam na chłopaka. Ostatnimi czasy niemal nie było go w mieszkaniu.
- Nie ironizuj, nie mam ochoty na takie głupie uszczypliwości - usiadł na krańcu łóżka, niedaleko mnie.
- Zatem w czymże się pogubiłeś, bo chyba o tym przyszedłeś porozmawiać, tak?
- We wszystkim.
- To takie sprecyzowane, że aż wiem, co możemy zrobić, kochanie!
- Carina, przestań! Nie sądzisz, że powinnaś być bardziej poważna?
- Przecież mam już osiemnaście lat, nie mogę się już cieszyć życiem czy nawet zaśmiać, zapomniałam.
- Chciałem tylko powiedzieć, że nie chcę się kłócić ze względu na dziecko. Sam miałem trudne dzieciństwo. Mama zmarła dwa miesiące przed moimi siódmymi urodzinami. Z ojcem zaczęło być coś nie tak tydzień po pogrzebie. Wahania nastrojów, depresja. Carina, on tylko wymagał. Nie przytulił mnie, nie pochwalił. Chciał mnie jako skoczka. Nie powiem, kocham to, ale z umiarem. Mam życie. Ale kocham go i nie jestem w stanie mu się sprzeciwić.
- Istnieje coś takiego, jak szczera rozmowa.
- Czuję, że bym go zranił.
- Męska intuicja, Andreas? Lepiej ranić mnie, rozumiem.
- Chcę znów usłyszeć twój śmiech.
- Chcę zobaczyć w twoich oczach takie same iskierki, jak wtedy, kiedy mówiłeś, że 'mnie kochasz'.
- Chcę naszego szczęścia.
- Chcę szczerości. Nic więcej. Tego nam brakuje i to mnie boli. Jesteśmy nastolatkami z wielkimi problemami na głowie. I nie potrafimy sobie z tym poradzić. Dajmy sobie czas. Nie podejmuj głupich decyzji, bo możesz stracić coś, o co walczyłeś.
Wyszłam z pokoju, nie dając mu możliwości odpowiedzi. To mnie przerastało. Jego niepojmowanie powagi sytuacji było jak sztylet wbity w plecy. Bolało i pozostawiło bliznę. Kłótnia o błahostkę, która jednak była dla mnie ważna w związku. Policzek. Szarpnięcie za dłoń. Krzyk. Strach. Chęć ucieczki. I tylko jedna racjonalna droga.
Wybaczenie.
Cześć, Kochani!
Oto i jestem po dwutygodniowym urlopie. Szczerze, kompletnie nie miałam pomysłu na ten rozdział. Jeszcze zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, publikując go. Ale chyba tak. Zakończenie zmieniałam dwukrotnie. Jest niby lepiej. To taki przejściowy rozdział, który niestety, lub stety, być musiał, ale mam nadzieję, że w 'dwunastce' będzie ciekawiej :)
Cóż, zostawiam go Wam do oceny. Każdy komentarz jest dla mnie wielką motywacją! <3
Dominika x
P.S. Podziękujcie Grzegorzowi Hyży za 'Świt'. Dał mi siłę i trochę natchnął do napisania tego rozdziału :)
Wow. Jestem w szoku. Tyle emocji, nerwów i kłótni. Za dużo na moje biedne serce. Trzeba przyznać, że oboje mają ciężko. Trudne dzieciństwo odcisnęło się piętnem na ich teraźniejszym życiu. To dość przerażające. Jednak ja jako zwolennik szczęścia i miłości liczę, że wyjdą z tego dołka i będzie zwyczajnie dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patrycja
DLACZEGO WLASNIE ONI? Sa tacy mlodzi,a przez tyle przechodza? Czy oni nie moga byc szczesliwi?. Pieknie piszesz! Czekam na nexta/@Resowiaczka29a
OdpowiedzUsuńSzok! Gdzie się podział troskliwy Andi? :c ja na miejscu Cariny bym mu wygarnela XD pozdrawiam @nelaaa47
OdpowiedzUsuńDobrze zrobiłaś publikując go :) Rozdział mimo, iż przejściowy to ciekawy. Nigdy nie sądziłam, że Andreas tak zareaguję i nakrzyczy na Carinę. A potem na akcja w domu. Cari dobrze zrobiła, że go spoliczkowała. Na jej miejscu postąpiłabym tak samo :D Jeszcze ta końcówka rozdziału taka smutna ;( Mam nadzieję, że w końcu dojdą do porozumienia i się pogodzą :))) Pozdrawiam i weny. Buziaczki ;***
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że się pogodzą i nie będą się już więcej kłócić. Muszę przyznać, że wspaniale piszesz. Wszystko jest tak dobrze opisane. Z niecierpliwością oczekuję następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńJulia.
Oni są tacy.. dorośli jak na swój wiek, poważni, tacy jakby smutni ciągle i zamyśleni. To takie niefajne trochę, ale wymaga od nich tego sytuacja.
OdpowiedzUsuńTylko gdzie ten troskliwy Andi? Niech on wraca jak najszybciej! Carina i dzidziuś go potrzebuje!
Pozdrawiam, @echteliiebe :)
Znam te przejściowe rozdziały i doskonale cię rozumiem. Mimo młodego wieku są dojrzali, tak mi się wydaje, być może to przez ich dzieciństwo i łatwo zauważyć, że zawsze z jakiegoś problemu próbują wyjść, rozwiązać to. Pozdrawiam i czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuńomg co to za kłótnia? Dtrgdfytf zajebisty rozdział, czekam na następny i pozdrawiam :) /@ohmyneymar x
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba :) Andreasa poniosły emocje, ale oby pogodzili się niedługo z Cariną, bo nie mogę wytrzymać jak tak mało się do siebie odzywają :( Są cudowną parą, mimo wszystkich kłótni, które zresztą pojawiają się w każdym, nawet najbardziej idealnym związku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział :)
@luvmywelli
Jestem! Znowu muszę cię pochwalić za styl lekkiego pisania. Tego bloga czyta się szybko i lekko, nie ma czasu na nudę. Przejściowy rozdział nie widać jest na takim poziomie jak poprzednie. Tego bloga musiałam przeczytać dwa razy żeby skleić kilka zdań komentarza. I teraz przyszedł czas na krytykę charakterów bohaterów. Andreas w tym opowiadaniu pokazany jest jako męczennik, raczej on sam uważa się za takiego, ja nic do Andreasa nie mam naprawdę ale gdy wspomniał o tym że Carina w wieku osiemnastu lat będzie miała dziecko, przez myśl mi przeszło że on może mieć za złe to że główna bohaterka jest w ciąży, idą dalej tym tokiem myślenia, ktoś musiał ją zapłodnić i to byłeś ty Andreasie więc przestań mówić do Cariny z pogardą że będzie zmieniać pieluchy i nie pójdzie na studnia, skąd wiesz że ni pójdzie może połączy wszystko i pójdzie na tą swoją matematykę. Carina ja jej zazdroszczę cierpliwości z takim Wellingerem w niektórych sytuacjach nie wytrzymałabym i wyprowadziłabym się, tylko stawiając się w sytuacji głównej bohaterki jestem zdania że Andi jak dziecko się urodzi przestanie być takim matołem. No dobra czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Twoja wielka fanka z twittera.
Ja chcę pisać tak dobrze jak Ty! Muszę napisać list do Mikołaja, żeby przyniósł mi talent do pisania pod choinkę!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że będzie tak ostro, mimo że w podobnym stylu mi to spojlerowałaś. Rozumiem Carinę, nie dostała od niego szczerości, a przecież to w związku jest najważniejsze.
Każdy jest dumny, nikt nie chce wyciągnąć ręki, jednak trochę mnie do zdziwiło, bo obojgu było źle, ale duma była ważniejsza.
Myślałam, że po tej rozmowie w sypialni, koło książki 'w oczekiwaniu na dziecko' czy coś w tym stylu pogodzą się, ale widocznie chciała dać im czas na przemyślenia.
Rozśmieszyło mnie jak proponowała mamie Krausa przynieść książkę specjalnie dla skoczka, mimo że był to taki smutny moment, to wywołał na mojej twarzy uśmiech :)
Gdy pomyślała, że to Andi jest w ciąży to też się zaśmiałam, bo to takie niecodzienne (ach, my optymiści i osoby, które śmieją się non-stop). Dzięki "ukrytej Prawdzie" dowiedziałam się, że jest coś takiego, że facet odczuwa ciążę swojej partnerki... nie nic!
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Ten był prześwietny, choć jak Ty to ujęłaś "przejściowy". Przestań pisać tak idealnie, bo jesteś dla wszystkich za dużą konkurencją haha XD
Pozdrawiam, Twoja Astizia huehue x
Jeju ile emocji, kłótni i sporów. Mam nadzieję, że po tych wydarzeniach jednak dojdą do porozumienia i się pogodzą na dobre. Rozdział był bardzo ciekawy i wciągający jak zwykle! Lubię twój sposób pisania. Czekam na kolejne losy Andiego i Cariny. Weny życzę i pozdrawiam! ♥ - @xkaarolciax
OdpowiedzUsuńWow. Nie sądziłam, że pokłócą się o coś tak bardzo i na tak długo D: Niemniej świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na następny /@Rainsig_chan
OdpowiedzUsuńDziękuję, Grzesiu, za ten piękny rozdział!
OdpowiedzUsuńNajlepszym tekstem rozdziału zostaje okrzyknięty ten oto:
"To takie sprecyzowane, że aż wiem, co możemy zrobić, kochanie!"
Aw. Uwielbiam zdania ociekające wyważoną ironią.
Cóż, uważam, że ta kłótnia zrodziła się tak niespodziewanie z jednego słowa za dużo, z jednego nieostrożnego zdania... i szybko powinna zniknąć, bo jeśli oni się pogryzą, a nie pomogą sobie nawzajem, będzie ciężko.
Ale no, oczywiście, znamy Ciebie, znamy Carinę i Andreasa i WIEMY, iż za chwilę się pogodzą (o czym świadczy również ostatnie słowo rozdziału).
Cóż, czekam na to! Trochę dramatu nie zaszkodzi, ale wiadomo, jak to powinno być później.
KOCHAJĄCA CIĘ,
Tusia x
Bardzo ładne te słowa na końcu. Pokazałaś w tym rozdziale dużo emocji, a ja to lubię. Czekam na więcej z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3 / @unnamedsoldierr
No to moja droga nieźle zagrałaś mi na emocjach....
OdpowiedzUsuńNie poznaje Andiego...Przecież był taki kochający, milutki...Nie wierzę.
PS. Nowy na teach-me-how-to-fly.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę weny ♥
Miśka
PPS. Uwielbiam "świt" Hyżego
hej Domcia, heheh jesteem :)
OdpowiedzUsuńwow, rzeczywiście, ten rozdział ogromnie na mnie wpłynął! Co do Andiego.. nie poznaję go.. zmieniło go coś..
P.S wiesz, że jesteś genialna
P.SS pisz dalej, *następne opowiadanie chciałabym o Durmałku* :D
P.SSS heehhehe reklama, świeżutki rozdział: http://borussia-moim-zyciem.blogspot.com/#_=_
P.SSS pozdraaaaawiam ;*
@oleeeeeczka ;33
no ciekawie się robi, nie powiem.
OdpowiedzUsuńBrzydko Andi zrobił. Sama najchętniej uderzyłabym go -,-
Dlaczego jej nie powiedział?
Czekam na następny :*
Pozdrawiam ♥
Wszystkich ze #SJF i nie tylko zapraszam do siebie:
http://iguessthatisntevent.blogspot.com/
Wellinger ogarnij dupe, że tak powiem !
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity. Przeżywałam to wszystko razem z Cariną i Andim ;3
Przykro, że sie tak kłócą w dodatku Carina jest w ciąży i nie powinna się denerwować xd
No, ale okay.
Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale będzie wszystko w porządku i nie dojdzie do tego, że Carina się wyprowadzi. (Nie wiem skąd mi się to wzięło xD)
Czekam na następny, dodawaj szybko.
Pozdrawiam ;**
@unrealizablex
Andi, ty cholero jedna! A ja jeszcze rozdział temu tak go chwaliłam, taka byłam z niego dumna. Z jego i z jego dojrzałego zachowania, a teraz co? Zawiódł mnie. Nie powinien tak reagować, gdy ukochana wyciągnęła do niego pomocną dłoń. Chciała mu pokazać, że z nim jest w tych trudnych chwilach. Pokazać, że zawsze może na nią liczyć. Że jest jego wsparciem, że chce dla niego jak najlepiej, a on co? Odrzucił tę pomoc, woli sam się z tym użerać, nie chce się z tym nikim dzielić. A zawsze to lepiej, gdy się ma z kimś o czymś takim porozmawiać. Nie można tak na dłuższą metę gryźć w sobie emocji, bo jak przyjdzie, co do czego to wyładowuje się je na Bogu winnych osobach tak jak w tym przypadku zrobił Andi. Wyładował swoją złość na Carinie. Na swojej ukochanej. Na mamie swojego dziecka. Tak nie powinno być...Zrozumiał, ale czy nie późno? Oboje muszą to wszystko przeanalizować, przemyśleć, dorosnąć jeszcze bardziej, o ile to możliwe. Los nie jest dla nich łaskawy, życie rzuca im kłody pod nogi, ale wierzę, że oni są wystarczająco silni, by razem przez nie przejść i z dumą oznajmiać, że przetrwali wszystko i są gotowi stawić czoła życiu...
OdpowiedzUsuńRozdział przesiąknięty emocjami, to czuć na kilometr.
Pozdrawiam :*
Szczerze mówiąc, to mi się to nawet podoba, że coś się dzieje, trochę się kłócą, nie rozmawiają ze sobą. W końcu są młodzi, uczą się siebie, życia i tego, że nie zawsze jest kolorowo.Fajnie, że poruszasz problem depresji, który jest ogólnie dość drażliwy i jest tematem tabu.
OdpowiedzUsuńPoza tym, dzięki Twojemu opowiadaniu zawsze się trochę odrywam od rzeczywistości. Mogę za to tylko podziękować. Pozdrawiam. :*
Dla mnie ten rozdział jest idealny. Przemyślenia obu bohaterów to jest coś co uwielbiam. Ciągłe słodkości sprawiłyby nienaturalność tego opowiadania. Andi i Carina to tak naprawdę jeszcze dzieci, które uczą się życia, które dopiero wkraczają w tą dorosłość, więc super, że nie robisz z nich jakiś typowych małolatów. Co do zachowania Andreasa to trochę się zagalopował, w końcu bądź co bądź to matka jego dziecka. Dziwię się jej, że tylko go spoliczkowała tak naprawdę :D Ja na jej miejscu zachowałabym się gorzej. Mam nadzieję, że przezwyciężą te wszystkie problemy i będą rodziną, o której marzy każda mała dziewczynka, z wielkim domem z ogrodem i z psem :) pozdrawiam cieplutko i przesyłam buziaki @Cydebur <3<3
OdpowiedzUsuń