niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział VIII. Pozory lubią mylić, czyli strzeżcie się przyszłe synowe.

Szwajcaria nie była szczęśliwa dla niemieckich skoczków. Severin był dwudziesty szósty, Marinus trzydziesty, a reszta kadry, łącznie z Andreasem nawet nie zakwalifikowała się do serii finałowej. Trener dał chłopcom długi wykład. Najdłużej, z relacji mojego ukochanego, zatrzymał się właśnie przy nim. Nie mógł zrozumieć, że jego najzdolniejszy młodzian skoczył tak słabo. Był szczerze zawiedziony. A ja przerażona. Sama do końca nie wiedziałam, że to przeze mnie, czy też nie. Bałam się, że informacja o ciąży może go przytłoczyć, że będzie myślał o tym, a nie skupiał się na karierze.

- Andreas, nie martw się! Taki spadek formy to normalne. To dopiero sezon letni, zimą będzie lepiej.
- Kiedy masz wizytę u ginekologa? - zmienił temat, jakby chciał ominąć ten wątek.
- Za trzy dni, dlaczego pytasz?
- Chciałbym pójść z tobą.
- Andreas... Cieszę się, wiesz? To wiele dla mnie znaczy, zacząłeś wszystko rozumieć.
- Tak, muszę wziąć za was odpowiedzialność. To mój priorytet.

Uśmiechnęłam się. Poczułam, że Andreas wie, co mówi. Od przyjazdu ze szwajcarskiego Einsiedeln nie mijaliśmy się. Dużo rozmawialiśmy, o wszystkim. O skokach, o naszym dziecku, o naszym przyszłym życiu. Bałam się, ale wiedziałam, że jakoś damy sobie radę. Miałam osiemnaście lat, list z informacją o przyjęciu na uczelnię i dziecko pod sercem. Byłam sierotą i chciałam jak najlepiej dla swojego maleństwa. Pojęłam to dopiero pod kliniką w Berlinie. Spojrzałam na Andiego. Siedział naprzeciw mnie, wpatrzony w aktualną, lokalną gazetę. Jak w takim wieku można założyć rodzinę? Zawsze wydawało mi się to absurdem. Sami byliśmy, nieco już wyrośniętymi, ale dziećmi. Każdy krok był niepewny. Przyszłość stała pod znakiem zapytania. Dasz radę, Carina. Trener Werner może zareagować ostro. Dasz radę, Carina. Przyszły teść będzie niezadowolony. Dasz radę, Carina. Andreas ciągle wpatrzony w gazetę. Palące łzy pod powiekami. Dasz radę, musisz!

- Andreas, może zrobię coś na kolację? - przerwałam swoje myślenie. Bałam się, że się popłaczę. W ciąży zrobiłam się wrażliwsza, każda drobnostka potrafiła przyprawić mnie o dreszcze i potok łez.
- Jasne, poproszę kanapki z dżemem, jeśli mogę.
- Tym brzoskwiniowym?
- Tak, ten najbardziej lubię.

Wyszłam do kuchni. Wyjęłam wszystko potrzebne do zrobienia jedzenia chłopakowi. Znałam go na wylot. Rozumieliśmy się bez słów, nawet uśmiechem potrafił przekazać mi informacje. Był dla mnie kimś zdecydowanie najważniejszym. Uprzednio zrobione kanapki położyłam na bladoniebieskim talerzu i zaniosłam Andreasowi do pokoju. Wiedziałam, że jest zmęczony po treningu i zrobiłam wyjątek od wcześniej ustalonej przez siebie zasady, że 'je się w tylko i wyłącznie w kuchni, kochanie!'. Kiedy już postawiłam posiłek na stole, ktoś zaczął pukać do drzwi. Nie, nie pukać. Ktoś wręcz walił w te drzwi domagając się, byśmy otworzyli. Przestraszyłam się, wiele słyszy się o jakiś włamywaczach czy innych przestępcach. Andreas zerwał się z salonowej sofy, gazetę rzucił tuż obok talerza i wyszedł na korytarz.

- Carina, idź do pokoju. Ja zobaczę, co się dzieje.
- ANDREAS, OTWIERAJ! WIEM, ŻE TAM JESTEŚ! - usłyszałam znajomy głos.
- O cholera, to mój ojciec. Co go tak opętało? - zapytał, chyba retorycznie, chłopak. Nie posłuchałam tego, co wcześniej do mnie powiedział, tylko skryłam się za jego plecami. Byłam ciekawa, co się stało. Andreas przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Do korytarza, jak strzała, wpadł senior Wellinger. Podbiegł do Andreasa, złapał go za koszulkę i uniósł nieznacznie. Skoczek był oszołomiony zaistniałą sytuacją tak bardzo, że nawet się nie bronił. Zresztą, ja również nie wiedziałam, co jest na rzeczy. Zaczęłam prosić pana Stefana, żeby puścił Andreasa.
- Co ty będziesz mi mówić, co ja mam robić?! Nie wkręcaj mojego syna w dziecko, zrozumiałaś?! Mała, puszczalska... - tu przeklnął dość mocno i już chciał mnie popchnąć, kiedy na jego drodze stanął Andreas, wcześniej uwolniony z rąk rodzica.
- Carina, szybko do pokoju, zrozumiałaś?

Posłuchałam jego prośby. W środku cała się trzęsłam. Jeszcze nigdy nie widziałam nikogo, kto byłby tak wzburzony. I jeszcze nigdy nie byłam tak potraktowana. Czułam się bardzo źle, dodatkowo bałam się o ukochanego, który, bądź co bądź, został z rozemocjonowanym ojcem w przedpokoju. Przez drzwi słyszałam ich głosy.

- Tato, uspokój się, dobrze?
- Synu, jakie 'uspokój się'?! Jakie 'uspokój się'! Ta mała przebiegła - kolejne przekleństwo - wrabia ciebie w dziecko, a ty się tak dajesz? Nie tak ciebie wychowywałem, nie daj sobą pomiatać!
- Tato, spokojnie. Usiądź w salonie, wszystko tobie wyjaśnię.
- Nie chcę nigdzie siadać, a i ty nie masz mi co wyjaśniać. Dostałem wiadomość, że Carina spodziewa się dziecka i jestem święcie przekonany, że to nie ty jesteś ojcem.
- To ja jestem ojcem tego dziecka. Razem z Cariną będziemy rodzicami. Nie unoś się, spokojnie. Daj mi coś powiedzieć. Nie będziesz mówił mi, co mam teraz zrobić, mam prawie dziewiętnaście lat. Carina urodzi to dziecko, wychowamy je. Jak normalni rodzice, rozumiesz to?
- Nie, nie rozumiem! Nie daj tak sobą manipulować - chyba dopiero wtedy się rozpłakałam. Stefan Wellinger nigdy mnie nie lubił, chociaż starałam się go do siebie przekonać. Ale chyba fakt, że wychowywałam się w Domu Dziecka przechylał szalę nie w tą stronę, w którą bym chciała. Nie trawił mnie, był skłonny mnie obrażać, bez żadnych skrupułów.
- Nie będziemy tak rozmawiać. Albo starasz się to zaakceptować, albo stąd wychodzisz. Sam chciałem ci o tym powiedzieć, już wkrótce, ale jak widać, ktoś, kto chce popsuć nasze relacje, był szybszy.
- Podziękuj swojemu przyjacielowi. Jeszcze mamy do pogadania, gówniarzu - warknął mecenas Wellinger i trzaskając drzwiami wyszedł z naszego mieszkania.

Nie ruszałam się z zajmowanego miejsca. Łzy niekontrolowanie spływały po moich policzkach, a nogi trzęsły się niemiłosiernie. Chociaż to 'niebezpieczeństwo' w postaci braku kontroli nad sobą pana Wellingera minęło, nie potrafiłam się uspokoić. Andreas szybkim ruchem otworzył drzwi do pomieszczenia, w którym siedziałam i już po chwili był przy mnie. Przytulił mnie mocno do siebie i zaczął głaskać po włosach.

- Nie mogę uwierzyć, że Marinus powiedział o tym mojemu ojcu. No w głowie mi się to nie mieści - powtarzał z niedowierzaniem, jakby do siebie - Carina... Nie przejmuj się. I przestań się trząść, skarbie.
- A-Andreas... A co, jeśli on powiedział już trenerowi, a trener zareagował tak samo? - podniosłam głowę z jego torsu i spojrzałam prosto w jego niesamowicie niebieskie oczy. Widziałam w nich strach.
- Nie denerwuj się, to tylko zaszkodzi dziecku, a tego nie chcemy. Słoneczko, porozmawiam z trenerem. Marinus obiecał nikomu nie powiedzieć! Szybciej podejrzewałbym tą paplę, Heidi... Ale on? To mój najlepszy przyjaciel. Ojcu też muszę przemówić do rozsądku. Carina, będzie dobrze, zrozumiano? Pamiętasz, co powiedziałem ci ostatnio?
- To o wzleceniu ponad strach?
- Dokładnie. Masz mnie, pamiętaj. A ja zawsze przy tobie będę. Taki mini anioł stróż w mojej skromnej osobie. Nic nie stanie się tobie ani dziecku. Już ja o to zadbam - wyszeptał i delikatnie drżącą rękę wyciągnął w moją stronę. Spojrzał mi w oczy. Kiwnęłam mu głową. Położył dłoń na moim brzuchu, ja położyłam na niej swoją. Popatrzeliśmy na siebie. I z naszych oczu popłynęły łzy.


*oczyma Andreasa*
- Marinus, masz może chwilę dla swojego przyjaciela? - położyłem nacisk na ostatnie słowo. Zapłakana Carina zasnęła w moich ramionach, a ja jeszcze tego samego dnia chciałem wyjaśnić pewne sprawy.
- Andreas, właśnie chciałem do ciebie dzwonić - usłyszałem.
- Co ty nie powiesz? Coś się stało, brachu?
- Bo ja... Daj mi to wytłumaczyć, Andi!
- Marinus, co tu wiele tłumaczyć? Obiecałeś mi zachować tajemnicę dla siebie, a tu nagle mój ojciec się o wszystkim dowiaduje - Magia! - podniosłem głos, emocje wciąż we mnie buzowały, nie potrafiłem tego poskromić.
- Ja wiem, strasznie głupio wyszło, ale to nie tak, jak myślisz, naprawdę!
- A jakie są realia? Nie rób ze mnie głupka, Kraus.
- Chciałeś mojej pomocy, tak? Sam nie mogłem niczego wymyślić i postanowiłem zapytać Andreasa Wanka czy ma jakiś pomysł. Przecież się z nim trzymamy, a on jest tak spokojny, że na pewno nikomu nie pisnąłby ani słówka, znasz go.
- To byłbym w stanie ci wybaczyć. Ale jakim cudem to nie Wank, a mój ojciec się o tym dowiedział?
- Ja mam ich... Mam ich obok siebie na liście w kontaktach i musiałem źle nacisnąć... Andreas, ja przepraszam, tak bardzo mi wstyd!
- Marinus, jak mogłeś być aż tak nieostrożny, no powiedz? Jak?! Wiedziałem, że jesteś roztrzepany, ale aż tak? Dobrze, że z kobietami jesteś bardziej uważny, wiesz? Gdybyś tylko widział Carinę... Się tak zdenerwowała, że przez pół godziny powtarzałem jej, że będzie dobrze, by tylko się uspokoiła. Stres nie jest dla niej dobry. Ale wiesz, co jest najgorsze? Że sam nie wiem, czy będzie dobrze. Mój ojciec bywa tyranem, choć może na takiego nie wygląda.
- Andreas, masz nas. Masz mnie, Wanka, nawet Richard i Severin by was wsparli! I raz jeszcze przepraszam.
- I tak musiałby się o tym dowiedzieć. Nie przepraszaj. Do zobaczenia na treningu.
- Śpij dobrze i ucałuj ode mnie Carinę.

To, co tak odwlekałem w czasie, nadeszło. Nie w taki sposób, w jaki powinno, nie z moich ust. Ojciec mi tego nigdy nie wybaczy, a co gorsza nie wybaczy tego Carinie. A przecież oboje jesteśmy odpowiedzialni za tą sytuację, nie tylko Bogu ducha winna, moja Carina. Wezmę sprawy w swoje ręce, postaram się wymazać z pamięci zachowanie Marinusa, który doskonale dobrał się z Ellermann. Otoczę opieką Carinę i nasze nienarodzone jeszcze maleństwo. Przez szparę w drzwiach spojrzałem do sypialni. Słodko spała. Była taka niewinna, bezbronna i cała moja. Nie chciałem dla niej źle, nigdy w życiu! Ale los obdarzył mnie takim, a nie innym ojcem.

    I wówczas w duchu obiecałem sobie, że nie wezmę z niego przykładu i będę najlepszym tatą, jakim tylko mógłbym być.



Dzień dobry wszystkim! 
Jestem z ósemką. Sama nie wiem, co mam sądzić o tym rozdziale. Czuję, że od kilku rozdziałów oczekujecie czegoś więcej, takiego BUM! 
Dlatego za wszystko przepraszam, staram się, jak mogę i mam nadzieję, że usatysfakcjonowałam Was chociaż troszkę :)


Pozdrawiam,
Dominika xx

17 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, czekam na kolejny. Jestem ciekawa jak dalej rozwinie się akcja. Weny życzę! :) - @xkaarolciax

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest cudowny! Nie mogę doczekać się kolejnego :)
    @luvmywelli

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu co ten ojciec.. A rozdział genialny sfrdzdvgtd tutaj tyle sie dzieje. Czekam na kolejny :) @ohmyneymar

    OdpowiedzUsuń
  4. Poplakalam sie jak male dziecko. Ten rozdzial jest przepiekny zreszta jak wszystkie. Czekam z niecierpilowoscia na dalsze losy. /@Resowiaczka29a

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww, cudowny, naprawdę. :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. taki mały niedosyt czuję.. sama nie wiem czemu, ale czekam na kolejny rozdział, bo opowiadanie ogólnie jest świetne! :) / @onlyydreams

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach ten roztrzepany Kraus :D Biedna Carina. Ojciec Wellingera mocno przegiął! Na szczęście Andi ma kumpli, którzy mu pomogą :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Marinus, Ty roztrzepany idioto...
    Dziś (właściwie wczoraj :>) dostałam link i przeczytalam opowiadanie jednym tchem. Czyta się naprawę dobrze i jest to jedno z lepszych jakie kiedykolwiek czytałam!
    Andreas przeszedł metamorfozę. Z zarozumiałego, zakochanego bardziej w sobie niż Carinie do coraz bardziej umiejącego okazać uczucie, opiekuńczego faceta. Chyba dopiero teraz, mimo że 18 lat skończył już jakiś czas temu, dorosłym.
    Zachowanie ojca... Czyżby niespełnione ambicje z młodości?
    Pozdrawiam i czekam na nowy :)
    @creaativ

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj Marinus, Marinus, ale z jednej strony to dobrze, że jego ojciec już się dowiedział, nigdy nie wiadomo, kiedy młodzi odważyliby się, żeby powiedzieć ojcu Andreasa o ciąży, może jeszcze gorzej by zareagował. Na początku byłam zła na Andiego, jednak teraz zachowuje się bardzo dojrzale, nie uległ przede wszystkim presji jaką wywołał jego ojciec całą tą sytuacją. W zachowaniu ojca Andreasa jest coś... tajemniczego i czuję, że jeszcze nam coś zafundujesz.
    Pozdrawiam i czekam z wielką niecierpliwością na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytane i pora na recenzję.

    Na początku rozdziału cieszyłam się, że wszystko jest świetnie, bo ile może być źle? No właśnie, zjadł sobie kanapki z dżemem brzoskwiniowym... i te wspomnienia... nie ważne.
    I wtedy, kabuum, słychać było walenie do drzwi, które omal nie wyleciały i znowu, ta melancholia się rozwaliła i kłopoty zaczęły się znowu! (Moja siostra jeszcze wysunęła pewien wniosek/propozycję: "Jezu, a co będzie na ślubie? Wiatrówa?). Nawrzeszczał na niego, zwyzywał Carinę... no ludu, do czego to podobne, to wieloryba?
    Andi długo starał się ją uspokoić, w końcu się udało, pewnie on tylko umie takie sztuczki :)
    I wtedy zadzwonił do Krausa i się wydało.. Szczerze, to od razu jak przeczytałam o tym, że się pomylił, to nasunął mi się ten wątek z pierwszego rozdziału, widocznie uważnie czytam.
    Welli, czas wziąć życie w swoje ręce i musisz powiedzieć trenerowi o ciąży, ot co!
    I powiem Ci, że doczekałam się takiego BUM, a moje oczekiwanie na coś takiego zostało zaspokojone.
    Rozdział jak zwykle świetny, zastanawiam się jak Ty potrafisz tak trzymać taki wysoki poziom przez tyle rozdziałów, musisz mnie tego nauczyć, serio.

    Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały na następny rozdział i pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O żesz :o Dobrze, że się nie pozabijali.. Ojciec Andreasa jeszcze namiesza, jestem tego niemal pewna. Powinien ich wspierać i w ogóle, a on tylko pogarsza sytuacje. No cóż, są i tacy ludzie z takimi charakterami.
    Ogólnie świetnie! Czekam na ciąg dalszy ;)
    @echteliiebe

    OdpowiedzUsuń
  12. Siedzę sobie i myślę, że miałam coś zrobić i przypomniałam sobie, że miałam tu wpaść. XD
    Mi się Marinus kojarzy z takim mało ogarniętym pierdołą, więc nie jestem zdziwiona. Podoba mi się, że Andi tak opiekuje się Cariną. I czuję, że może być jeszcze goręcej niż po wybuchu starego Wellingera.
    @PunnnyF

    OdpowiedzUsuń
  13. Tylko ja wyobraziłam sobie zakłopotanego Marinusa piszącego nieszczęsnego SMS'a? XD
    A co do dalszej treści: Andi jest taki kochany *.* Teraz każda z czytających tego bloga dziewczyn będzie chciała mieć takiego chłopaka, no po prostu ideał! Lubię to! :D
    Jejciu, już bym chciała, żeby urodziła *.* Ale oczywiście wszystko w swoim czasie :D
    Pozdrawiam gorąco i do następnego :) / @unnamedsoldierr

    OdpowiedzUsuń
  14. Marinus hahahhah,uwielbiam gościa,serio :D z resztą,mówiłam przecież,że uwielbiam takich ludzi jak on i Heidi :D
    a tak wgl,to jestem mega dumna z Andreasa! Zachował się jak na faceta przystało!
    I wiesz co? chyba jednak zasługujesz na tego przytulasa :D tak więc *HUUUUUG*
    no i czekam już z niecierpliwością na kolejny rozdział i na prawdopodobne starcie Andi-trener :D
    Teraz postaram się już regularnie czytać i komentować! /@sleppydream

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezuuu Andi ma ojca tyrana ; / biedna Carina przecież się nie może denerwować :c a Kraus... Jezuuuu nawet ją jestem bardziej rozgarnieta :p pozdrawiam @Nelaaa47 :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam to opowiadanie *-* czekam na kolejny :D :D nie nawidze ojca Andreasa haha :D ciekawa jestem jak trener zareaguje ;o

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepraszam że dopiero teraz dotarłam! Ale lepiej późno niż wcale, nadrabiam po kolei, po kolei komentuję, więc.
    Andreas taki opiekuńczy asjdbfslid ♥ Już myślałam, że się nie ogarnie, ale jednak, coś mu przemówiło do rozumu i w końcu widzi, że stworzą rodzinę, on, Carina i maleństwo. Marinus cholero jedna, czemu masz w telefonie ludzi nazwiskami?! No czemu nie po prostu "Andreas W" a kurcze "Wank Andreas", tak blisko "Wellinger Stefan"? Kurde. Ale i tak by się dowiedział, niemniej jednak, może dałoby się to ubrać jakoś ładniej w słowa, ja wiem... inaczej. Tak czy siak troskliwy papa Andi mi się podoba ;33 buźka x @Malgosiaa_

    OdpowiedzUsuń