- Spakować ci tą szarą bluzę? - zapytałam, wkładając do andreasowej torby jakieś dresowe spodnie i uprzednio przygotowane przez chłopaka i wyprasowane przeze mnie koszulki.
- Możesz, lubimy wieczorne spacery, a w Einsiedeln bywa chłodno - odparł, wychodząc z łazienki z kosmetyczką, również spakowaną przeze mnie.
- Andreas, możemy usiąść i chwilę porozmawiać? - zapytałam, kiedy dołożył do walizki ostatnie rzeczy.
- Tak, wyjeżdżamy za trzy godziny, więc mam chwilę dla ciebie.
Mam. Chwilę. Dla. Ciebie. Andreas, ja potrzebuję zdecydowanie więcej! Potrzebuję zrozumienia i oparcia! Przez ostatnie dwa tygodnie się mijaliśmy. Rozmawialiśmy o pogodzie i wybrykach Marinusa. Odkąd Andi wiedział o dziecku, stał się oziębły w stosunku do mnie, a co ja miałam zrobić? Nie zmuszę go przecież do niczego!
- Andreas, czy ty mnie jeszcze kochasz? - zapytałam, siadając na krześle, tuż obok stolika.
Zapadła cisza. Chłopak kucnął przede mną i ujął moje dłonie w swoje. Spojrzał w podłogę. Czułam, że powie po prostu 'Mieszkamy razem tylko dlatego, że nosisz pod sercem moje dziecko'.
- Carina, dlaczego pytasz?
- A jak myślisz? Ostatnio mnie ignorujesz. Jestem dla ciebie tylko sprzątaczką i kucharką. Śpisz w salonie. To normalne, tak sądzisz? Przez te dwa tygodnie bardzo się oddaliliśmy, dlatego chcę znać prawdę.
- Kocham cię.
- Czemu wydaje mi się, że powiedziałeś to bez przekonania?
- Carina, to wcale nie jest takie łatwe, jak myślałem.
- To nie jest dla mnie zaskoczeniem. Ja wiem o tym od miesiąca, maskuję się, jak ty. Tylko ty jesteś sportowcem, walczącym o miejsce w kadrze, ze staroświeckim ojcem o trudnym charakterze na karku. Ja nie mam nikogo! Tylko ciebie, Andreas!
- Carina, daj mi jeszcze jakiś czas.
- Andreas, my nie mamy czasu, do cholery! Powiedz o tym ojcu, musisz mu o tym powiedzieć! Chyba, że mniej boisz się trenera, to od niego zacznij.
- Boję się reakcji każdego z nich.
- To powiedz Marinusowi albo Richardowi!
- Carina, sam wiem, co mam zrobić! - wstał i krzyknął na mnie.
- Andreas, ja... Przytul mnie, błagam - moje oczy zaczęły szklić się od łez, musiałam być silna.
Wellinger spojrzał na mnie. Wziął walizkę i wyszedł. Cholerny dupek! Rzuciłam butem w drzwi. Zostawił mnie z tym, wróci za kilka dni i będzie udawał, że wszystko jest w porządku?! Już się w tym gubiłam. Kochałam go, ale jego zachowanie wciąż mnie zaskakiwało i z pewnością nie było takie, jakiego bym chciała. A mówią, że to kobiety w ciąży mają swoje humory!
- Heidi, masz chwilę? - zapytałam blondynkę przez telefon.
- Jasne, z Marinusem przecież nie jechałam. Wiesz, że w Szwajcarii mają niedobre jedzenie i dziwny klimat! Cholera, biedny Marinus!
- Heidi, za czterdzieści minut u mnie, dobrze?
- Dobrze, zgoda!
Poprosiłam dziewczynę Krausa o przyjście, bo w końcu musiałam oddać dług. Ale chyba też potrzebowałam z kimś pogadać. A pod ręką miałam tylko Heidi, nie licząc pani Valerie, ale to nie to samo. Kiedy tylko blondynka przekroczyła próg naszego mieszkania, z jej ust zaczęło wydobywać się wiele zdań bez uwzględniania znaków interpunkcyjnych. Niewiele sobie z tego robiłam, znałam Heidi zbyt dobrze, wiedziałam, że mówi o jakiś nieważnych sprawach. Nalałam do dwóch szklanek zimnego napoju i zaniosłam je do pokoju, w którym siedziała już moja znajoma. Postawiłam je na ławie i wyszłam do sypialni po kopertę, w której miałam zapakowane pieniądze. Dokładnie te, które Ellermann pożyczyła mi przed dwoma tygodniami.
- Proszę, Heidi. Bardzo dziękuję za tą pożyczkę - uśmiechnęłam się, wręczając dziewczynie jej oszczędności.
- Nie ma sprawy. Już nie będę drążyła tematu 'na co i po co'. Oddałaś, a to najważniejsze, prawda? Kupię sobie taką śliczną beżową sukienkę, widziałam ją ostatnio na wystawie! Pokażę ci ją i pożyczę, jeśli tylko będziesz chciała - rozpromieniła się. Tak, Heidi, ale wątpię, bym się w niej zmieściła. Ona szczupła, a ja przybierająca i na wadze, i w pasie - Właśnie, dostałaś się na studia?
Ellermann potrafiła niezwykle szybko zmieniać tematy, ale tego pytania się nie spodziewałam. Inaczej, nie byłam na nie przygotowana.
- Ja? Czy się dostałam, tak? - zaczęłam się jąkać - Nie, nie przyjęli mnie.
Zwiesiłam głowę, chyba ze wstydu. Okłamałam ją, chociaż tak bardzo nie chciałam. Była wielką gadułą, to prawda, ale nie chciałam jej ranić, kłamiąc w jakiejkolwiek sprawie.
- Carina, ale jak to?! - blondynka zareagowała impulsywnie - Nie dostałaś się na tą twoją matematykę? Nie wierzę! Dlatego Andreas chodzi ostatnio taki smutny i przygaszony?
Zmiotła mnie tym pytaniem. Poczułam się, jakby ktoś sypnął mi piaskiem w oczy. Andreas przecież nie chciał, żebym nikomu mówiła. Ale Heidi chyba pragnęła tej prawdy. Chciała coś ze mnie wyciągnąć. Ale najbardziej zabolało mnie to, co powiedziała. Że Andreas cierpi. On musiał to wszystko dusić w sobie, nie miał z kim o tym porozmawiać! My nie poruszaliśmy tego tematu od ostatniej rozmowy po wyjściu pani Meyer. A on chciał rady! Chodził taki zmieszany i smutny, bo nie wiedział, co robić. Zgubiliśmy się. Byliśmy jak ślepcy. Choć bardzo chcieliśmy, nie potrafiliśmy trafić na właściwe drzwi. Byliśmy z tym sami, bez wsparcia najbliższych dla nas osób. Powinniśmy być dla siebie ukojeniem, oazą. Ale potrafiliśmy się tylko nakręcać. W końcu to zrozumiałam i wiedziałam, że tak dalej żyć, po prostu, nie mogę.
- Nie, to chyba nie o to chodzi, Heidi. Zresztą, dostałam się na te cholerne studia - spojrzałam jej prosto w oczy swoim smutnym spojrzeniem.
- Carina, nie przerażaj mnie! W tym momencie boję się, że wyskoczysz mi z informacją o jakimś nowotworze albo gorzej!
- Biorąc pod uwagę twój światopogląd, jest gorzej. Ale obiecaj, że nikt się nie dowie. Inaczej Andreas mnie zabije!
- Spokojnie, mała! Ale mów mi szybko, co jest na rzeczy, bo sama nie wiem, czego się spodziewać!
- Będę miała dziecko z Andreasem
Heidi podskoczyła, jak rażona piorunem. W jej oczach dostrzegłam przerażenie pomieszane z niedowierzaniem.
- No chyba sobie kpisz w tym momencie.
- Jakżebym śmiała?
- Co wy teraz zrobicie? Trener jest zapatrzony w Andiego i jego umiejętności, a tak ciętego ojca jak pan Wellinger w życiu nie widziałam. Carina, masz przerąbane - skwitowała.
- Dziękuję, że mnie pocieszasz, niezmiernie dziękuję! Obiecaj, że nikt się, póki co, o tym nie dowie.
- Dobra, nikomu nie powiem - powiedziała i kolejny raz pokręciła z niedowierzaniem głową.
*oczyma Andreasa*
Tuż po przyjeździe do Szwajcarii postanowiliśmy nie odpoczywać, tylko wybrać się na krótki spacer. Chłopaki żartowali, a ja tylko krzywo się uśmiechałem, dla niepoznaki.
- Młody, mów, co jest! Zachowujesz się ostatnio jak duży dzieciak. Możemy jakoś pomóc?
- Nie, dziękuję za waszą troskę. Pokłóciłem się z Cariną przed wyjazdem, nic wielkiego - doprawdy, Wellinger. Nic wielkiego, tylko będziesz ojcem.
- Święty Andreas pokłócił się z dziewczyną bez wad? - zażartował, albo inaczej, chciał zażartować Freund.
- Zamknij się, Severin i nie wtrącaj się w nieswoje sprawy! Zostaw w spokoju, Carinę, dobra? - syknąłem w jego stronę. Miałem ochotę zostawić ślad po sobie na jego ciele, ale odpuściłem. Nie chciałem kłopotów. Freund do końca spaceru się nie odzywał. A ja poczułem, że Carina mnie potrzebuje, właśnie takiego! Broniącego jej, będącego na każde jej zawołanie, mówiącego co wieczór z uczuciem 'Kocham cię'. Kobiety są tak skonstruowane, Wellinger, no tak! Ona mnie potrzebowała! A my pogubiliśmy się w sobie. Czy ja naprawdę potrzebowałem aż tak dużo czasu, by to zrozumieć? Musiałem się komuś wyżalić, a najodpowiedniejszą osobą wydawał mi się Marinus, dlatego też zaraz po przyjściu do hotelu poprosiłem go na kilka słów.
- Marinus, jesteś mi w tym momencie bardzo potrzebny. Muszę ci o czymś powiedzieć, nie jest to dla nie łatwe, uwierz.
- Stary, zawsze możesz na mnie liczyć, zamieniam się w słuch - odparł Kraus i rozsiadł się w hotelowym fotelu,
- Bo ja... Carina.. My z Cariną będziemy mieć dziecko.
Fajerwerków brak, tylko zaskoczenie i otwarta buzia Marinusa.
- Kraus, zamknij buzię, bo coś ci jeszcze tam wleci.
- Nie żartujesz? Może coś ci się wydawało albo Carina się przejęzyczyła...
- Myślałem, że będziesz mnie wspierał! Pokłóciłem się z nią o to czy mówić komuś o tym, czy nie. Ale teraz chyba zaczynam wątpić w to, że to dobry pomysł.
- Wcale nie. Sam pewnie zareagowałeś nie lepiej - usprawiedliwiał się skoczek. Miał rację. Ja akurat zachowałem się jeszcze gorzej. Wręcz dziecinnie.
- Wybacz. Masz rację.
- Twój problem jest moim problemem, naprawdę. Masz jakiś plan? Bo przecież i trener, i twój ojciec muszą się o tym dowiedzieć. Carina wiecznie szczupła w tej ciąży nie będzie.
- Całe dwa tygodnie myślałem nad tym, jak miałaby wyglądać ta chwila i... mam pustkę w głowie. Teraz chyba powinienem zadzwonić do Cariny. Mam nadzieję, Marinus, że mogę na ciebie liczyć i nikomu się nie wygadasz.
- Jasne, że nie! Tylko zadzwoń do niej, a potem pomyślimy nad resztą!
Przytuliłem go po bratersku, pożegnałem i wziąłem telefon w dłoń. Wyszukałem w kontaktach jej numer. Patrzyłem na wyświetlacz i zastanawiałem się, co mogę jej powiedzieć. Bo fakt, że zadzwonię, był wewnętrznie przegłosowany. Zielona słuchawka. Weź się w garść, Wellinger.
- Słucham? - zapytała. Nigdy nie patrzyła, kto do niej dzwoni. Jej nawyk dał mi kilka sekund przewagi.
- Cz-cześć, Carina. Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Oh, Andreas. Ja... Wybacz, nie spodziewałam się, że zadzwonisz. Sam wiesz...
- Tak, doskonale wiem! Kochanie... Chciałbym ciebie przeprosić. Za dzisiaj, za wczoraj, za ostatnie dwa tygodnie. Za to, że nie byłem dla ciebie wsparciem. Marinus wie. Pomoże mi coś wymyślić, przygotować się do spotkania z ojcem i panem Wernerem. Carina, skarbie, słuchasz mnie?
- Andreas... Ja tak długo czekałam na ten moment. Co ci w końcu uświadomiło, że by być mężczyzną trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje czyny?
- Wymiana zdań z Severinem. Zrozumiałem, że mnie potrzebujesz. Kocham cię i to nie jest udawane uczucie ani nie są to fałszywe słowa. Carina, jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Będziemy rodzicami, to chyba radość, prawda?
- Tak powinno być. Ale czy będziemy potrafili się w tym tak do końca odnaleźć?
- Zrobię wszystko, by tak było.
- Dziękuję, tak bardzo. Jest jeszcze jedna sprawa... Wiem, że prosiłeś o dyskrecję, ale musiałam z kimś o tym porozmawiać.
- Z kim? Carina, nie mów, że zaprosiłaś Ellermann do siebie i jej wszystko wyśpiewałaś.
- Właśnie tak było.
- To chyba mamy kłopoty i to niemałe.
- Andreas, ja nie chciałam.
- Wiem, to tylko i wyłącznie moja wina. Chciałbym ciebie teraz przytulić i pocałować w czółko, wiesz?
- Kocham ciebie. Poradzimy sobie, musimy, Andreas! Bądźmy wojownikami w tej batalii. Nikt nam niestraszny. Mamy siebie, a to jest ponad wszystkim.
- Wzlećmy na skrzydłach miłości ponad strach, Carina. Tak będzie najlepiej.
Cześć i czołem! :)
Przybyłam, nareszcie! Ale coś czuję, że nie tego do końca się spodziewaliście. Ja chyba też nie. Ale Andreas nie jest głupim chłopakiem, przynajmniej nie chciałam takiego z niego zrobić. Coś zrozumieli. Ale tam u góry, jest ukryte coś jeszcze. To nie koniec, zaznaczę! :D
Przepraszam za ten, chyba przesłodzony, fragment na końcu rozdziału. Nie wiem, czy tak to chciałam ująć, ale z drugiej strony Carinie się to należało :)
Dziękuję, że jesteście i mnie wspieracie, to dla mnie bardzo ważne! ♥
Wasza Dominika <3
Oczywiście, że Carinie się należało! <3 Tak długo czekałam na ten moment :D nareszcie wszystko jest okej i mam nadzieje ze tak zostanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następne z niecierpliwością i życzę weny! :)
@winningismyaim
Jak ja na to czekałam;) Boze tyle nic nie dodawałas martwiłam się o Ciebie;)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest swietny piękny i po prstu czarujacy;) Masz ogromny talent do pisania;) a ta koncówka "Wzlećmy na skrzydłach miłości ponad strach, Carina. Tak będzie najlepiej." coś wspaniałego. Uwielbiam Twoj blog jest taki prawdziwi;) Juz oczami wyobrazni widze Carine i Andiego trzymających ta małą istotkę na rękach i szczęsliwych;)
Pozdrawiam ;) I zyczę weny w tworzeniu;*
Wreszcie się doczekałam ;') Świetny rozdział, pisz jak najdłużej ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę dużo weny xx
cześć i czołem :) tu @haybitchwhatsup
OdpowiedzUsuńmój kolejny komentarz tutaj, a tu już trochę zmian,
Andi zrozumiał pewne sprawy, złe dni powoli się kończą,
Marinus dobry przyjaciel, ale coś mi się wydaję, że Heidi nie jest godną zaufania osóbką, tak wywnioskowałam ze słów Andreasa.
zaczyna się trudna kwestia czyli jak oświecić Wellingera Seniora oraz Schustera.
No i Carina doczekała się wyznania miłości oraz zapewnienia, że wszystko będzie dobrze :)
Pozdrawiam i miłych wakacji życzę :*
Cieszę się, że Andreas zadzwonił do Cariny, w końcu zebrał się na odwagę. Rozdział był ciekawy i wciągający - oby tak dalej! :) Weny życzę, pozdrawiam - @luuvmygregor x
OdpowiedzUsuńOni są tacy dorośli :o Podziwiam ich. Nie wyobrażam sobie, co zrobiłabym w takiej sytuacji u siebie w życiu.
OdpowiedzUsuńOby sobie poradzili z następnymi przeciwnościami ;)
Pozdrawiam, @echteliiebe <3
Cieszę się, że Andreas w końcu zrozumiał, jaką rolę będzie pełnił. Czyżby Heidi coś namiesza? Bohaterów czeka trudna rozmowa z ojcem Andiego i trenerem. Jestem jednak dobrej myśli. :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze coś o autorce: Dominiko, jesteś niezwykle miłą, czułą i prawdziwą osobą. Poprzez Twoje słowa emanuje empatia, wrażliwość i zwykła ludzka dobroć. W dzisiejszym świecie rzadko spotyka się takich ludzi jak Ty. Tym bardziej się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga, ta historia zostanie w mojej pamięci na bardzo długo.
Pozdrawiam i do następnego :* /@unnamedsoldierr
Dobrze że andi zrozumiał. Tęskniłam za tym opowiadaniem xgtssfgtdfhh rozdział ciekawy, czekam na kolejny @ohmyneymar x
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz tak szybko komentuję! Mam nadzieję, że dostanę złoty medal tak samo jak Niemcy w niedzielę dostaną, prawda?
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie fakt, że Carina chciała się wygadać. To kobieta i to do tego w ciąży, a my nie lubimy dusić w sobie nic, kompletnie!
Andreas mnie zirytował tym, jak wyszedł. Nie spodziewałabym się po nim nigdy przenigdy czegoś takiego! Ale dobrze, że zrozumiał, że zaczął ją po prostu krzywdzić. Pewnie Severin też może zapisać sobie jakieś zasługi, bo gdyby nie jego "żarcik", to pewnie dalej by się obrażał. Potrzebował rozmowy z Krausem i bardzo dobrze ona mu zrobiła. W końcu zrozumiał!
Ta rozmowa była po prostu urocza! ♥ I mówi to Ci dziewczyna, której """"partner""" wybrał się na wakacje bez niej samej. Miałam wrażenie, że zaraz wzlecą tymi skrzydłami i, że wygrają tą "wojnę" z trenerem i ojcem. Będą rodziną i wszystko będzie cud miód malina, ot co!
Zaniepokoiły mnie Twoje słowa. Boję się, że Heidi się wygada i będzie po prostu katastrofa, innymi słowy!
Najbardziej podobała mi się reakcja właśnie Heidi, że była "strzelona piorunem". Dla osoby, która ma wyobraźnię rozwiniętą jak stara rolka papieru to było niesamowite przeżycie!
Świetnie czytało mi się ten rozdział i proszę Cię dziewczyno o kolejny, mimo że czasem pisze się niezmiernie często.
Pozdrawiam gorąco, Twoja Olcia i Niemieccy piłkarze z Rio ♥ x
Hej! Taaaaak! W końcu rozdział! :D :D
OdpowiedzUsuńSuper, świetnie! Według mnie Andreas to taki młodociany dupek nie znający życia. No kuźwa, jak się "ten tego" robiło, to trzeba było pomyśleć o konsekwencjach. Pieprzyć ojca i trenera. Rodzina jest najważniejsza. Powinien o tym szybciej pomyśleć. Rozumiem Carine, jest kobietą, a my kobiety uwielbiamy się sobie zwierzać :D Lecz boje się tylko jednego, że wielmożny ojciec i trener dowiedzą się od kogoś innego, co nie powinno się wydarzyć. Trzymam kciuki za nich :)
Powodzenia w dalszym pisaniu KOLEJNYCH CUDOWNYCH ROZDZIAŁÓW <33 Pozdrawiam i całuję @Cydebur
Nareszcie jest nowy! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy go zobaczyłam :) Super, że Andreas postanowił wziąć odpowiedzialność za Carinę i dziecko. Należało się to im obojgu :* I pomyśleć, że to po części Severinowi... Rozdział cudowny! Może nie sam początek, ale końcówka na pewno :D Pozdrawiam, weny i buziaczki :**
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz Sevcia to zapraszam do siebie :)))
Usuńhttp://mirisblogus.blogspot.com/
NO W KOŃCU SIĘ OGARNĄŁ! Jak Carina powiedziała "przytul mnie" a on po prostu wyszedł to chciałam w niego gromami ciskać, palant. Ale dziękujmy Severinowi za to że powiedział co powiedział i nieświadomie uświadomił Andreasa! I teraz wyjdą na dobrą drogę ;3 Oby Heidi nie nagadała aż wszystkim, oby chociaż ten raz trzymała język za zębami... Buźka xx @Malgosiaa_
OdpowiedzUsuńCieszę się że Andreas się wreszcie ogarnął szczególnie, że teraz Cara potrzebuje jego wsparcia bardziej .
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie reakcja Andiego na to że Cara powiedziała Heidi .
Czyżby ta dziewczyna miała namieszać w ich życiu ?
@Kamila_Natalia_
@luvmywolves
OdpowiedzUsuńWreszcie dobre wiadomości! Cieszę się, że Andreas zszedł na ziemię i zrozumiał, jak naprawdę Carina jest dla niego ważna. Ciekawi mnie Heidi... Czy dochowa tajemnicy? Wszystko pięknie i w ogóle super <3
xoxo,
Likona. ♥
+ Zapraszam na komentowanie na moim blogu. Jest już Rozdział I.
miecz-aresa.blogspot.com
Hej :)
OdpowiedzUsuńWpadłam do Ciebie przypadkowo, przeczytałam, nadrobiłam i jestem zachwycona :)
Cieszę się, że Andi w końcu poszedł po rozum do główki i zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie tylko jemu jest ciężko, Carinie również. Mimo, że oboje postanowili, że na razie nikomu nie powiedzą o dziecku to jednak się przełamali. Andi może liczyć na wsparcie Marinusa i mam nadzieję, że Carina również je otrzyma. Właśnie przede wszystkim od Wellingera, bo przecież to on jest tatą, to oni się kochają...
Swoją drogą myślałam, że mu palnę w łepetynę jak Carina poprosiła go o przytulenie, a ten po prostu sobie wyszedł. No facet, jak nic. No na szczęście jak już pisałam się ogarnął. Zastanawia mnie jak to będzie dalej. Jak zareaguje trener, tata Andiego? Wierzę jednak, że razem będą w stanie pokonać wszystko :)
W wolnej chwili zapraszam do siebie- wellingerandreas.blogspot.com, powrot-do-gry.blogspot.com ;)
Pozdrawiam ;*
W końcu się Wellinger wziąłeś w garść :p świetny rozdział! @nelaaa47
OdpowiedzUsuń♥ Komentuję krótko, bo wróciłam z wycieczki i mam trochę do nadrobienia!
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? <3
OdpowiedzUsuńWięc tak:
OdpowiedzUsuń- dobrze, że Andreas z kimś porozmawiał, bo to otworzyło mu oczy i... zakończenie mówi samo za siebie. Pogodzili się, hurra, nareszcie!
- źle, według mnie, że Carina powiedziała Heidi. Podchodzę do niej od samego początku z dużą ostrożnością. No cóż, teraz tylko czekać, co z tego wyniknie.
A jeśli chodzi o następne rozdziały, to boję się tylko, jak zareagują trener i ojciec Andiego.
Będzie Ciekawie!
Twoja Tusia
Co do mojej opini to podczas czytania pisałam Ci na tt xD
OdpowiedzUsuńJak mnie się podoba to, jak piszesz :o
Czekam na następny ♥
Buziole @/Beti_Ju_ok
Wszystkich z #SJF i nie tylko zapraszam do siebie:
http://iguessthatisntevent.blogspot.com/