- Dlaczego płaczesz?
- Bo nie zasłużyłam na ciebie, Andreas - stwierdziłam ze świętym przekonaniem o prawdziwości tych słów.
- Słoneczko, o czym ty mówisz? - gwałtownie podniósł się. Mimowolnie puściłam jego koszulkę i usiadłam obok niego, krzyżując nogi.
- Rozmawiałam dziś z panią Valerie. Wiele rzeczy do nas wraca. I wiesz, co jest najgorsze? Że los nas nie szczędzi, tylko atakuje dwa razy mocniej. Ale to nieważne, przepraszam, że się rozpłakałam.
- Nigdy nie przepraszaj za to, że masz chwilę słabości. Masz mnie. Jestem obok po to, by cię wspierać. Taka jest moja rola i będę, najdłużej jak tylko się da, próbował to utrzymać.
- Dziękuję, Andreas. A teraz chciałabym już pójść się położyć, dobranoc - powiedziałam Andiemu i udałam się w kierunku sypialni. Nie miałam na nic sił. Położyłam się i w przeciągu zaledwie kilku minut zasnęłam.
Obudził mnie odgłos zamykanych na klucz drzwi. Kolejny dzień, kolejne treningi. Nie miałam na to wpływu. Chciałam szczęścia, tak bardzo chciałam szczęścia Andreasa, a to właśnie skoki mu dawały spełnienie i radość. Niewiele się nad tym rozwodziłam. Postanowiłam sobie, że pójdę na wizytę do ginekologa, by już zatrzeć wszelką nadzieję, że a nuż w ciąży nie jestem. Postanowiłam dojechać tam autobusem. Wizytę i tak miałam mieć wkrótce, więc wierzyłam, że pani doktor zdoła przyjąć mnie wcześniej, gdyż bardzo zależało mi na czasie. W przyszłym tygodniu zaczynało się Letnie Grand Prix, na które miałam nadzieję jechać.
- Dzień dobry, pani doktor! - zapukałam delikatnie w drewniane drzwi gabinetu. Była to stara, ale odrestaurowana przychodnia na obrzeżach miasta.
- Dzień dobry, proszę usiąść. Miała pani umówioną wizytę? - zapytała doktor Schmidt.
- Właśnie tu jest mały problem. Wizytę mam umówioną na za jakiś czas, jednakże wynikły pewne sprawy, których nie planowałam.
- Poczekaj, znajdę twoją kartę i cię przyjmę. Masz szczęście, że przychodnia świeci pustkami.
- Carina Becker. Jestem pani bardzo wdzięczna, pani doktor.
Lekarka poszperała w segregatorze i znalazła to, czego szukała.
- Słucham, co takiego się stało?
- Podejrzewam, że jestem w ciąży - spuściłam głowę. Wstyd spłynął na moje policzki. Może i byłam dorosła, ale nie do końca dojrzała, by być matką.
- Robiłaś test, tak?
- Nie inaczej.
Po wykonaniu wszystkich badań i pobraniu krwi ponownie usiadłam przy biurku mojego ginekologa.
- Test nie zawiódł. Gratuluję, jest pani w ciąży. Badanie USG to potwierdziło. To siódmy tydzień.
Dopiero w tamtej chwili świat mi się zawalił. Nadzieja, która jeszcze się we mnie tliła, zgasła.
- Dziękuję - powiedziałam, delikatnie jąkając się. Co ja powiem Andreasowi?! 'Cześć, byłam u ginekologa i będziemy rodzicami. Nasze dziecko ma już 7 tygodni. Nie cieszysz się?'
Idiotyczna sprawa. Bez możliwości wyplątania się z tej sieci, sieci naszej głupoty, co tu dużo mówić.
- Kolejna wizyta za miesiąc. Jakby się coś działo, proszę zgłosić się niezwłocznie, dobrze?
- Tak, oczywiście. Dziękuję i do widzenia.
Nie wiem czemu, ale czułam się potraktowana przedmiotowo. Badanie, poinformowanie, że jednak jestem w ciąży i zapowiedzenie kolejnej wizyty. Nic więcej. Przecież młodzież ma internet, sprawdzi sobie, co dalej. Wsiadłam do tego samego autobusu, którym przyjechałam do przychodni i pojechałam w kierunku naszego mieszkania. Czułam się dziwnie. Jakbym stała obok siebie, nie mogąc pisnąć ani słówka. Weszłam do domu, usiadłam na salonowej kanapie, objęłam rękoma wziętą chwilę wcześniej poduszkę. Czekałam na Andreasa. Choć i tak wiedziałam, że nie mogę mu nic powiedzieć. Chciałam, by mnie przytulił. Tylko jego bliskość mogła dać mi odrobinę poczucia bezpieczeństwa. Jednak kiedy przyszedł, miał dla mnie niekoniecznie miłą informację.
- Przebierz się, Carina! Zaraz jedziemy na obiad do mojego ojca! Tylko wezmę szybki prysznic, okej? Będzie tam też trener Schuster, chcemy porozmawiać o wyjeździe na Letnie Grand Prix. Chciałbym ciebie wziąć, ale sama rozumiesz, muszę porozmawiać z ojcem i trenerem. Może ubierz tą ładną fioletową sukienkę, którą ci kupiłem? - Andreas nie zdążył dobrze wejść do kawalerki, a już z prędkością karabinu maszynowego zacząć wyrzucać z siebie zdania.
- Dobrze, spokojnie. Miły wieczór się zapowiada - mruknęłam i poszłam do pokoju, by wyprasować ową liliową, dla ścisłości, sukienkę. I wówczas sobie o czymś przypomniałam. Nawet nie wiem, dlaczego. Myśli skupiły się na jednym i tak wyszło. Cóż za wyczucie czasu!
- Andreas, poczekaj, jeszcze nie zajmuj łazienki! Muszę wziąć z niej... stanik! Wiesz, ostatnio robiłam pranie, a akurat ten czarny będzie mi pasował, czekaj! - cóż za idiotyczna wymówka, by sprzątnąć z łazienki leżący tam od wczoraj test ciążowy, gdzieś między pralką a szafką, z której Andi zapewne brałby maszynkę do golenia. Jakie szczęście, że musiał nie zauważyć go rano! Miałam więcej szczęścia niż rozumu! Szybko podniosłam go i schowałam pod bluzkę. Wzięłam również leżący na kaloryferze biustonosz i wyszłam z pomieszczenia - Andi, wyprasować ci tą koszulkę polo, którą lubisz zakładać pod marynarkę?
- A mogłabyś, też o niej myślałem - powiedział, wychodząc z naszej sypialni, niosąc w dłoni ów t-shirt - Za pięćdziesiąt minut mamy być u ojca, musimy się streścić.
Zniknął za drzwiami łazienki. Usiadłam na krześle w pokoiku, który czasem pełnił rolę gościnnego, a ja zrobiłam go na graciarnię. Wyjęłam spod bluzeczki test i raz jeszcze na niego spojrzałam. Nadal wskazywał dwie kreski. Solidna firma, cholera! Wrzuciłam go do torebki, by wyrzucić do pierwszego lepszego ulicznego kosza. Wolałam nie ryzykować tego kuchennego. Następnie, chcąc zdążyć na obiadek u tatusia Wellingera stanęłam przy desce i szybko wyprasowałam najpierw sukienkę, a potem koszulkę Andiego. Ten zdążył w tym czasie szybko się odświeżyć, przebraliśmy się i pojechaliśmy w kierunku domu pana Stefana.
- Dzień dobry, synu! - takimi słowami przywitał nas starszy Wellinger - Zapraszam.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca przy stole w jadalni, uprzednio witając się serdecznie, Andreas bardziej, ja mniej, z trenerem Schusterem, który już gościł u pana Stefana.
- Zaraz podam obiad, oby był jadalny - próbował zażartować gospodarz.
Werner Schuster i mój Andreas podłapali i zaczęli się śmiać, a ja czułam się zażenowana. To przez mój stan, na pewno! Po chwili przed naszymi nosami stały talerze z karkówką, ziemniakami i jakąś surówką.
- Za tydzień Letnie Grand Prix. Andreas, chciałeś o coś zapytać, prawda synu? - za każdym razem, kiedy gościłam u starszego Wellingera czułam się jak pośród jakichś premierów czy posłów. Wyniosłość chwili i powaga, to dominowało w rozmowach z mecenasem Stefanem Wellingerem. Musiałam się do tego przyzwyczaić.
- Tak, tato. Chciałbym zapytać pana, trenerze, o możliwość zabrania Cariny na zawody. Wiem, że chłopcy, znaczy się, że Marinus czy Severin mogli zabierać swoje dziewczyny i pomyślałem, że i Carina mogłaby ze mną pojechać - poinformował trenera, a także ojca, który jednak chyba już o tym wiedział.
- Nie widzę problemu. Ale pamiętaj, Andreasie, na zawodach również musisz mieć jakieś lekkie treningi, spotkania z fizjoterapeutami, a biedna Carina będzie się nudziła - spojrzał na mnie pobłażliwie. Panie Werner, już wiem, co pan knuje! Nie dam się tak łatwo!
- Niech się pan o to nie martwi, trenerze. Pozwiedzałabym okolicę, porozmawiałabym z innymi, a Andreas niech robi to, co musi - posłałam mężczyźnie promienny uśmiech.
- W takim razie, Carino, za tydzień ruszamy do Polski na trzy dni. Potem wracamy i ósmego sierpnia jedziemy dalej - roześmiał się, sama nie wiem dlaczego, trener. Wellinger senior zmierzył go wzrokiem, ale nic nie powiedział. Tak naprawdę nie odezwał się do mnie słowem tego wieczoru.
- Mnie pasuje i chciałabym panu, trenerze, podziękować. To będą cudowne trzy dni.
- Też tak sądzę - Andreas objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Zbyt gwałtowny ruch. Niby jeść skończyłam dobre dwie minuty wcześniej, ale poczułam ścisk w żołądku. O nie, tylko nie to! Nie teraz! Szybkim ruchem wstałam od stołu i pognałam do łazienki, by oddać to, co przed momentem zjadłam.
- Carina, wszystko w porządku?! - Andreas udał się za mną.
- Tak, jest okej - choć tak naprawdę nie było. Ale cóż, nie powinno być to dla mnie żadną niespodzianką. Początek ciąży, czyli wymioty, senność i omdlenia! - Nie musisz mnie reanimować, pewnie się czymś strułam. Ale uspokój ojca, obiad był dobry, powiedz coś w stylu, że 'za wcześnie na to, bym zatruła się obiadem'. Mądry chłopak z ciebie, powiedz mu to, bo mnie jeszcze bardziej znienawidzi.
I kolejna konwulsja. Chciałabym mieć to już za sobą, zdecydowanie! Po kilku minutach w łazience przyszłego teścia musiałam, choćby nie wiem co, nie miałam innego wyjścia, wrócić do jadalni.
- Wszystko w porządku? Może nie smakowało ci, czułaś może, że nie zrobiłem dobrze tej karkówki? - zasypał mnie pytaniami nie kto inny, tylko mecenas Wellinger.
- Andreas nie mówił? Musiałam zatruć się czymś w domu, a obiad był pyszny! - nie chciałam się przypodobać, pan Stefan naprawdę świetnie gotował. - Ale raczą panowie wybaczyć, chciałabym już pójść do domu. Mam nadzieję, że zostanę zrozumiana.
Starsi panowie kiwnęli równocześnie głowami, Andreas zdjął z krzesła marynarkę, pożegnał się z ojcem i wspólnie wyszliśmy z domu mecenasa.
- Carina, słońce, żyjesz?
- Ile jeszcze razy o to zapytasz? - bałam się, że zrobię się czerwona albo powiem coś głupiego - Przepraszam, nie powinnam była. Tak, w porządku, ale marzę tylko o kąpieli i chciałabym szybko położyć się spać. Czuję się zmęczona - Punkt drugi, senność.
- Jasne, zaraz będziemy w naszej kawalerce. Ale wiesz, co Carina, ostatnio zrobiłaś się zbytnio podenerwowana, naprawdę wszystko w porządku? A o wyjazd do Wisły się nie martw, Heidi również się wybiera - uśmiechnął się. Heidi to dziewczyna Marinusa, najlepszego przyjaciela Andreasa, zatem blondynka była bliska naszym sercom.
- To wspaniale, ale nie mówmy o tym - zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu, gdyż właśnie dojechaliśmy pod nasze miejsce zamieszkania - Mam prośbę, Andreas. Przytul mnie. Tutaj, za moment. Tak bardzo potrzebuję tego, a ostatnio jakoś się mijamy.
Chłopak spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczyma i podszedł do mnie. Objęłam go w pasie, on wplótł swoje dłonie w moje włosy. Pocałował mnie, a następnie przytulił. Tak delikatnie, że poczułam, że jestem dla niego kimś wyjątkowym. Ale on nie wiedział wszystkiego. Bałam się, że go stracę. Podniosłam głowę, którą moment wcześniej miałam położoną na torsie chłopaka. Spojrzałam w okna naszej kamienicy. Dostrzegłam jakąś postać, majaczącą w którymś z okien na trzecim piętrze, naszym piętrze. Odchyliła firankę i pokazała kciuk do góry. Ale ja nie byłam taką optymistką, jak ona. Jak pani Valerie.
Ja byłam realistką i właśnie to miało poprowadzić mnie niekoniecznie dobrą ścieżką.
Dzień dobry, Kochani!
Jak Wam mija majówka? U mnie, jak widać, kwitnąco, nie sądziłam, że zdążę tak szybko dodać kolejny rozdział :)
Chciałabym ślicznie podziękować za 25 komentarzy przy poprzednim rozdziale, moje serce rośnie! :)
A teraz zapraszam do komentowania i oczekiwania na trzeci już rozdział, który pojawi się za niedługi czas :)
Pozdrawiam i całuję, Dominika x
Ohoho! Kolacja u cudownego teścia. Ciekawie, ciekawie :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Carinie spodoba się w Polsce. No i nie ukrywam, że czekam na moment, kiedy powie o wszystkim Andreasowi, bo chyba powie, prawda?
Czekam na następny ;)
No nieźle, kurcze czytałam to na jednym oddechu, hahah dosłownie. Świetny rozdział, oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, @luuvmygregor :) x
Genialny rozdział, zapowiada się coraz ciekawiej! Mam nadzieje, że ona powie o wszystkim Andiemu :) pozdrawiam /@bittyprincessx <3
OdpowiedzUsuńPochłonęłam ten rozdział. Nieźle wciąga :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Ona tak myśli. Może Andreas wcale tak źle nie zareaguje na to dziecko..
Pozdrawiam, @echteliiebe :D
Lubię tę ich sąsiadkę :D Jest taka fajna i ma w niej poparcie.
OdpowiedzUsuńCarina, no powiedz mu! Nie zwlekaj! Prooszę! Nie będziesz żałowała!
Bardzo fajny rozdział *.* Czyta się z ciekawością.
Pisz dalej ^^
Zapraszam do siebie:
http://iguessthatisntevent.blogspot.com/
/ @Beti_Ju_ok
No no no ^^ w sumie nie mogę się doczekać, aż Carina powie Andiemu, że są w ciąży [: i yay! Jedzie z nimi na LGP :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Lexi (@Ola143Cody)
PS.
Zapraszam do siebie www.nails-my-drug.blogspot.com
Jezuuu super <3 świetny rozdział. Fajnie, że Carina może jechać z nimi na lgp :) czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Caluję @Nelaaa47 ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) mam nadzieje że w końcu mu powie... No i że spodoba jej się w Polsce. Już nie moge sie doczekać nastepnego rozdzialu . Pozdrawiam @judytkaxdxd :*
OdpowiedzUsuńTen ojciec Wellingera to naprawdę jakiś sztywny jest. Pewnie wolałby, aby to inna dziewczyna była u boku syna. Ciekawe jak Carina z tymi dolegliwościami zamierza funkcjonować na LGP. Ogólnie to już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Szkoda, że Andreas nie znalazł tego testu. Myślę, że byłoby ciekawie, a już na pewno to ułatwiłoby Carinie... poinformowanie go o tym ważnym fakcie.
OdpowiedzUsuńOna czeka na odpowiedni moment. Nie jestem tylko pewna, czy takowy istnieje. Przecież Andreas przygotowuje się do wyjazdu, ona ma jechać z nim i w ogóle... Wszystko się rozkręca i będzie musiała to zatrzymać.
Nie wiem, jak wybrniesz z tego wszystkiego. Powiem Ci, że naprawdę bardzo trudno przewidzieć mi zachowania bohaterów - nawet samej Cariny!
Och, i bardzo lubię Panią Valerie. :)
Tusia <33
Piękny rozdział! Polubiłam Carinę i mam nadzieję, że wyjazd do Polski zaowocuje jakimiś ciekawymi wydarzeniami ^^ oraz, że Andi dowie się o dziecku. Pozdrawiam :) /natalia.
OdpowiedzUsuńZacznę od początku! Dzięki Bogu, że dodałaś ten rozdział tak szybko, bo nie wytrzymałabym długo w niewiedzy ;3
OdpowiedzUsuńCarina jest w mega ciężkiej sytuacji. Miała nadzieję, że jednak te testy to jedna wielka ściema i, że nadal będzie żyła obok Andiego jak przedtem, no ale w zaistniałej sytuacji to niemożliwe.
I bum, jest ciąża i co teraz? Pewnie boi się powiedzieć Welliemu, nie zna jego reakcji. Właśnie, jestem ciekawa jego reakcji, co jej powie, matulu!
Czy mi się wydaje, czy cały świat (czyt. ojciec jego i trener jego) chce ich odciągnąć od siebie? Bo chyba tak jest. I jeszcze ciekawe co by zrobili, jakby dowiedzieli się, że para spodziewa się dzidziusia...
Widać już pierwsze 'efekty' ciąży, niestety. jeżeli Andreas jest bystry, to pewnie nie długo się zorientuje, że coś jest nie 'tak'.
Ciekawe co się będzie działa na wyjedźcie do Polski na LGP, może tam mu wszystko powie? Choć naprawdę nie wiem.
I jeszcze tak akcja z testem ciążowym, haha lepiej nie mogła tego wymyślić...
Napisane świetnie, podtrzymuje w napięciu, nie mogę doczekać się kontynuacji, nie mam pojęcia, co będzie działo się dalej. Nie wiem, jak zareaguje Welli, nic nie wiem, kompletnie!
pozdrawiam, @luuvmysahineq x
Cóż pisać? Następny wspaniały rozdział :D oby tak dalej, mam nadzieję że następny szybko się pojawi, ponieważ bardzo lubię Twoje opowiadanie :3 po raz kolejny z czystym sumieniem mogę pochwalić styl w jakim jest napisany rozdział *.* czekam na nn i pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i wszystko mnie bardzo intryguje, przecież prędzej czy później on się o tym dowie i przez cały czas, kiedy będą w podróży, nie będzie udawała, że ma jakieś zatrucie. Nikt się na to nie nabierze.. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńPrzybywam właśnie z twittera! Dzięki Bogu, że akurat zobaczyłam, że piszesz opowiadanie o Andreasie!
OdpowiedzUsuńKolacja u teścia, wymioty, senność - dużo jak na jeden dzień. Biedna Carina, musi to przeżywać ;/ Chociaż w sumie dziwne, że Andi się nie domyślił..
Gdybyś mogła to proszę, dopisz mnie do informowanych (user taki jak w nazwie) c; ♥
Fajnie się to rozwija, nie tak hop siup tylko spokojnie. To dobrze, bo chce się czytać. :D Wiem, że lubisz długie komentarze, ale jak takich nie umiem pisać, szczególnie od razu po przeczytaniu. XD Lubię sobie przetrawić i na pewno jak już to zrobię, to do Ciebie napiszę. :*
OdpowiedzUsuń@PunnnyF
Rozdział bardzo fajny, poprzedni i prolog - również. Czekam z niecierpliwością na kolejny. :)
OdpowiedzUsuń/@ms_olv
Wow weszłam tu pierwszy raz i od razu zachwycił mnie wygląd a następnie rozdziały zaciekawiło mnie i na pewno będę wpadać tutaj częściej! Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie (dopiero zaczynam): http://trulymadlyydeeply.blogspot.com/
Przecież wszystko będzie dobrze! Andi kocha Carinę, musi być w porządku! Przecież jej nie zostawi bo jest w ciąży, ot tak... Albo bo tak powie papa Stefan lub trener Werner, co nie? Welli ma przecież duszę i serce! Dołączam do pani Valerie i trzymam za nich kciuczki ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, buźka! xoxo
@Malgosiaa_
I zapraszam do siebie ;3 www.knotty-feelings.blogspot.com
Hej, tu siostra Tusi! :) Co mogę o tym powiedzieć... po prostu ŚWIETNY blog!! Fajne rozdziały. Czekam na następny! Życzę weny! :D
OdpowiedzUsuńHej świetne opko piszesz! Jest strasznie wciągające. I już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału:) Powodzenia i weny:D
OdpowiedzUsuńps. Zapraszam do mnie http://mirisblogus.blogspot.com/
http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/
Świetny rozdział oczywiście tak samo jak poprzedni i prolog ;p
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego, dawaj szybkoo !! <3
Opowiadanie jest niesamowite ♥
OdpowiedzUsuńStrasznie fajnie się je czyta ♥
Andi jest taki kochany, opiekuńczy i uroczy ♥
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♥
Byłabym wdzięczna gdybyś poinformowała mnie o nim na tt >>> @NaomiSoloday
Pozdrawiam ♥
P.S. Kocham ten tekst "- Andreas, poczekaj, jeszcze nie zajmuj łazienki! Muszę wziąć z niej ... stanik! Wiesz, ostatnio robiłam pranie, a akurat ten czarny będzie mi pasował, czekaj! - "
http://iguessthatisntevent.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńDostałaś nominację do LBA :D
Kiedy nastepny rozdział? :*
OdpowiedzUsuńno, ciekawie:)
OdpowiedzUsuńmyślę, że Carina jest zbyt pesymistyczna, gdyby Andreas się dowiedział o ciąży, na pewno by się ucieszył, a tak... kładzie sobie kłody pod nogi. ale kiedyś musi mu o tym powiedzieć!
zachęcam zapisanie bloga do listy opowiadań o skoczkach narciarskich, które aktualnie jest tworzone! zapraszam serdecznie, bardzo miło by mi było, gdybyś z tym opowiadaniem do listy dołączyła:) http://skijumpinglover.blogspot.com/